ul. Świętokrzyska 2, 07-410 Ostrołęka, tel. 029 764 58 30, email: biuro@kurpie.org

Aktualności | Galeria | Dołącz do nas | Kontakt |

Menu

Dwumiesiecznik "Kurpie"

 

 

 

Kurpie
Puszcza Biała na Mazowszu, w Polsce, w Europie
Ten bardzo szeroki temat można przedstawić mówiąc o tym, że nasza Puszcza stanowi zielone płuca Mazowsza, że gospodarka leśna jest ważną gałęzią polskiej gospodarki i że grzyby – suszone, marynowane – z okolic Dalekiego, Nagoszewa, Długosiodła – stanowią przedmiot pożądania w wielu krajach Europy. Chciałbym jednak zwrócić tu uwagę na nieco inne aspekty tego tematu takie, które wydają się dziś szczególnie ważne dla naszego regionu, dla kraju i dla przyszłej zjednoczonej Europy.

Punktem wyjścia niech będzie stwierdzenie, że Puszcza Biała leży na granicy, czy ściślej mówiąc – jest obszarem pogranicza: klimatycznego, kulturowego, etnicznego. Stanowiła bramę, przez którą Mazowsze utrzymywało kontakty ze światem na północy i przede wszystkim na wschodzie. Przez nią przebiegał szlak, którym święty Bruno z Querfurtu na początku XI wieku przejeżdżał do Jaćwingów, przez nią także szła jedna z najważniejszych dróg średniowiecznej Europy – znad Bałtyku do wybrzeży Morza Czarnego. Stanowiła też, jak każda brama, zaporę przed nieproszonymi gośćmi. Zaporę niezbyt skuteczną, ale jednak wyznaczającą granicę między światami: Słowian wschodnich i zachodnich, Słowian i Bałtów, z czasem – Polaków i Niemców. Przez całe wieki po drugiej stronie Puszczy rozciągały się ziemie Podlasia – okresami należącego do Litwy, lub obszarów późniejszej ziemi grodzieńskiej. Aż do XVII wieku bratnia Puszcza Zielona była niemal niezamieszkała, tak, że i na drugą stronę Narwi, do Prusów, później do państwa krzyżackiego, pruskiego, można było iść przez szlaki Puszczy Białej. Czy ta funkcja pełniona przez Puszczę, funkcja bramy przechodniej, miała znaczenie dla ziem mazowieckich? Oczywiście tak, biorąc pod uwagę, że właśnie puszczańscy mieszkańcy ziem między Narwią i Bugiem stanowili aż po XIX wiek najbardziej ruchliwą, bo najbardziej obeznaną z innymi obyczajami, językami, grupę mieszkańców Polski. Brama mazowiecka, szczególnie ta prowadząca z Serocka przez Wyszków, Brańsk, Brok, Świeck do Drohiczyna i na Ruś oraz druga – prowadząca z Pułtuska przez Gródek, Rząśnik, Sieczychy, Długosiodło, Nowogród, Łomżę nad Bałtyk, łączyła ziemie polskie z dalekim światem. Dalekim i bogatym, rozwiniętym, jako że drogi mazowieckie łączyły Bałtyk z morzem Czarnym, świat wikingów, później krąg kultury łacińskiej, ze światem bizantyńskim, kręgiem kultury greckiej.

Brama mazowiecka - otwarta dla kupców, podróżników, posłów, misjonarzy, była też niekiedy zamykana, szczególnie w czasach ekspansji ludów bałtyckich na ziemie polskie. Zamykana niezbyt szczelnie, Prusowie, Litwini, Jadźwingowie przechodzili przez nią docierając aż po Warszawę (Jazdów), Łęczycę, nawet Kalisz. Staraniem książąt mazowieckich była umacniana osadnictwem wojskowym, służebnej ludności powołanej do obrony granic. Stąd też na tereny pogranicza, do puszczy na jej krańcach północnych, wschodnich i południowych, napływała ludność charakteryzująca się szczególnymi cechami: bitnością, samodzielnością i posiadanymi przywilejami tworzącymi z niej stan rycerski. Jak wiemy dobrze – „żyzne piaski mazowieckie” nie są zbyt urodzajne. Osiadła na nich grupa rycerzy wykształciła się z czasem jako „szlachta zagrodowa”, do dziś dnia charakterystyczna dla Mazowsza. Nie ma potrzeby przypominać tu o jej znaczeniu dla całej Rzeczypospolitej, roli pełnionej w czasach wolnych elekcji, w czasach najazdów szwedzkich, zaciągów do wojska koronnego (słynni Lisowczycy) czy w okresie powstań narodowych. Może tylko wspomnieć tu należy, że swoje ubóstwo kompensowała wysokim poczuciem własnej wartości, przyznajmy – niekiedy denerwującej rodaków z innych dzielnic Polski. To o Mazurach (?) chodziła opowieść, jak jeden z nich pisał list do Papieża: „Wielebny Ojcze, nie piszę bracie, bo nie wiem czyście szlachcic...” Sądzić można, że surowe życie puszczańskie wykształciło typ osobowości – samodzielnej, niezależnej, hardej, przywiązanej do swych zwyczajów i do życia w ciężkich warunkach, charakterystycznej dla zbiorowości polskiej także dziś. Typ człowieka, który był przyzwyczajony – tak jak w puszczy – do wybierania nowych, nietypowych dróg działania, poszukiwania nie stosowanych dotychczas rozwiązań. Nie jest sprawą przypadku, że właśnie z Mazowsza szła największa fala emigracji kolonizującej bardzo różnorodne obszary: od ziem położonych na północ od Narwi, tzw. Zagajnicy, Puszczy Zielonej, zasiedlonej przez wolnych Mazurów w XVI/ XVII wieku, po południowe rubieże państwa krzyżackiego – Prusy Książęce – Ruś Halicką, Podlasie, Litwę właściwą, a z czasem w XIX i XX wieku, w znacznym stopniu Westfalię. Lotaryngię, północ Francji i jeszcze dalej – Stany Zjednoczone i Brazylię. Obecność Polaków w świecie zawdzięczamy w znacznym stopniu Mazowszanom, szczególnie tym, którzy jako ludzie wolni, jako szlachta, przemieszczali się poza granice kraju. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że ruch ludności nie był jednokierunkowy. W XVI stuleciu mieszkańcy Puszczy Białej zasiedlali niemal bezludne, podobne do znanych sobie, obszary Puszczy Zielonej. Po zniszczeniach wojen szwedzkich, po wielkich epidemiach początków XVIII wieku, sytuacja uległa zmianie. Biskupi płoccy osadzali wolnych Kurpiów zza Narwi w swych dobrach nadbużańskich. Stąd też kurpiowskie osadnictwo w Puszczy Białej. Co więcej nie tylko kurpiowskie. Już same nazwy miejscowości wskazują na pochodzenie przybyszów ściąganych ze wszystkich stron świata: z krajów bałtyjskich – Jaszczołty, Prabuty, z Prus – Blochy, Kabta, z Niderlandów – Chorchosy. Aż do końca II wojny światowej istniały nieopodal Długosiodła wsie zamieszkałe przez ludność niemieckojęzyczną, od XVII wieku coraz liczniejsze były gminy żydowskie, z którymi biskup płocki zawierał (w Ostrowi) umowy. Nie znaczy to oczywiście, że stara ludność miejscowa nie przetrwała prze trudne lata. Dziś jeszcze, tak jak w Ostrymkole, można znaleźć przywileje królów polskich (Michała Korybuta) dotyczące prawa do połowu ryb.

Szlachta, chłopi i wolni Kurpie   
Można, zatem powiedzieć, że Mazowsze stanowiło tygiel, w którym stapiały się najróżniejsze narody, nacje, obyczaje. Ściślej – może nie całe Mazowsze, lecz jego część puszczańska, ta północno-wschodnia, położona między Bugiem i odwieczną, jedną z najbardziej stałych granic w Europie w ciągu tysiąca pięciuset lat, ludów. Niemcy, Holendrzy, przybysze z ruskich (białoruskich) części Podlasia, nawet aż do początków XIX wieku niektórzy odrębni religią Żydzi, przyjmowali polski, mazowiecki styl życia, po dwóch - trzech pokoleniach mówili po polsku, wtapiali się w miejscowe środowisko.

Nie było to środowisko jednolite. Ta część Mazowsza odmienna była od reszty Polski nie tylko liczebnością szlachty zagrodowej, sięgającej w Puszczy Białej, ściślej w dawnej ziemi nurskiej 40% wszystkich mieszkańców (dodajmy, wielkość grupy posiadającej pełnię praw obywatelskich niespotykaną w najbardziej rozwiniętych krajach Europy zachodniej do początków XX wieku). Pod kątem podziałów prawnych mieszkańcy wsi dzielili się tu nie na dwie, lecz na trzy grupy: szlachtę, chłopów zmuszanych do pańszczyzny i wolnych Kurpi.

Znaczenie Puszczy Białej można rozpatrywać biorąc także pod uwagę znaczenie gospodarcze jej obszaru w różnej skali: mazowieckiej, ogólnopolskiej i – wreszcie – kontynentalnej. Na Mazowszu lasy, formalnie biskupie lub królewskie (na północy), stanowiły bezpieczne schronienie dla tych, którym ciasno się stawało w dawnym miejscu pobytu. Na Mazowszu puszcze kurpiowskie stanowiły azyl dla uciekinierów i szansę dla poszukujących nowych miejsc życia i pracy. Dla księstw mazowieckich, później dla Polski północno-wschodniej były klapą bezpieczeństwa, przez którą uchodziły grupy społeczne zagrożone biedą (czy wyrokiem sądowym). Kurpie pełniły rolę podobną do tej, jaką w Wielkopolsce grała Kraina, w Małopolsce Karpaty, a na ziemiach dawnej Rusi – Ukraina. Co prawda trudno było liczyć na zbyt duże korzyści płynące z uprawy ziemi, ale w puszczańskim Mazowszu można było liczyć także na zyski płynące z innych działań. Na szczególną uwagę zasługują tu cztery dziedziny – handel, bartnictwo, hodowla i myślistwo. Mazurzy pędzili nad Bałtyk woły, hodowane na łąkach nadnarwiańskich i nadbużańskich, zbierali tzw. czerwiec, z którego wyrabiany był purpurowy barwnik do tkanin - wywożony do wszystkich niemal krajów Europy i od dawna zajmowali się przemytem z i do Prus. Pewien mieszkaniec ziemi łomżyńskiej, ze znanego rodu kurpiowskiego, mawiał kilkanaście lat temu, że dwa wielkie nieszczęścia spotkały Kurpiów w dziejach: utrata niepodległości mazowieckiej w 1526 roku i zniesienie granicy polsko-pruskiej, „która tylu pokoleniom Kurpiów dawała godziwy zarobek”. Wreszcie – do końca XVI wieku prowadzili na wielką skalę handel drewnem, futerkami i co – stanowiło wielki rozdział w dziejach bartnictwa – miodem i woskiem. Kamieniec mazowiecki (dziś Kamieńczyk) stanowił niekwestionowaną stolicę polskiego miodu, nie tylko z racji bogatych zbiorów z barci puszczańskich, lecz także jako ośrodek prawa bartnego, siedziba sądów bartnych, których wyroki stanowiły precedensy prawne dla Mazowsza, dla Rzeczpospolitej, dla liczby krajów sąsiednich. Bartnictwo i handel wołami wyrastały z prowadzonej hodowli pszczół puszczańskich od niepamiętnych czasów, wołów głównie od XVII wieku (skąd też brał się kult św. Rocha, patrona bydła, chroniącego przed epidemiami i ludzi i inwentarz).

Produkty kosmate
Osobną dziedziną działań Kurpiów było myślistwo. Kurp chadzał po lesie z łukiem, później ze strzelbą, zastawiał wnyki (czyni to do dziś) i polował. Oczywiście ustrzelenie zajączka, sarny czy kuropatwy wzbogacało jego jadłospis, ale ważniejsze wydają się łowy, których celem było uzyskanie poszukiwanych futer. Nie były to futra drogie, nadmiernie ozdobne (acz sobole należały do ozdobnych), ale za to uzyskiwane były w dużych ilościach. W grę wchodziły wspomniane zające, kuny, rysie (w statutach książąt mazowieckich nazywane tygrysami), bobry, wiewiórki (transporty tych ostatnich szły w setki sztuk), oczywiście skóry bydła domowego. Te nie stanowiły specyfiki handlu mazowieckiego, futra leśne natomiast włączały Mazowsze jako jedyną krainę Polski do rozległej strefy gospodarczej zaopatrującej całą Europę w tzw. „produkty kosmate” (wraz z Rusią nowogrodzką, Litwą, Finlandią). Jeszcze jednak większą rolę w gospodarce kontynentalnej grał eksport mazowieckiego drewna. Można tu powiedzieć, że początki handlu zagranicznego Polski wiązały się z eksportem ludzi, niewolników (są m.in. wymienieni w taryfie celnej na drodze biegnącej przez Mazowsze już w początkach naszej państwowości), w czasach rozbicia dzielnicowego biletem wizytowym naszego kraju były rudy metali kolorowych wywożone z Karpat i Sudetów, natomiast po raz pierwszy rzeczywiste, na wielką skalę włączenie Polski do wymiany europejskiej nastąpiło wraz z rosnącym zapotrzebowaniem zachodu kontynentu na drewno. Szczególnie to stało się widoczne w czasie początkującym budowę nowożytnego świata, w okresie wielkich wypraw odkrywczych prowadzonych przez Portugalczyków, Hiszpanów, później Holendrów i Anglików. Stocznie iberyjskie, niderlandzkie na gwałt potrzebowały budulca okrętowego, poczynając od początku XV wieku dostarczały go lasy mazowieckie, szczególnie te, które miały łatwy dostęp do ówczesnych autostrad – spławnych rzek, takich jak Bug i Narew. Nie wiemy z jakiego drewna skonstruowano statek Kolumba, ale nie jest wykluczone, że Santa Maria odkrywcy Ameryki zbudowana została z sosen Puszczy Białej.     

Henryk Samsonowicz -  profesor Uniwersytetu Warszawskiego, autor wielu książek poświęconych epoce średniowiecza w Polsce i Europie. Minister Edukacji Narodowej w rządzie Tadeusza Mazowieckiego.