ul. Świętokrzyska 2, 07-410 Ostrołęka, tel. 029 764 58 30, email: biuro@kurpie.org

Aktualności | Galeria | Dołącz do nas | Kontakt |

Menu

Dwumiesiecznik "Kurpie"

 

 

 

Kurpie
Suchy kwiecień, mokry maj – będzie żytko jak ten gaj
Anna Białczak
Święta i uroczystości roku liturgicznego oddziaływały na wyobraźnię ludową. Wnosiły specyficzny klimat do wiejskich domów. Doznawano w owe dni wielu głębokich przeżyć, wzruszeń, ulegano emocjom i nawet trud pracy na roli i bieda nie były w stanie zagłuszyć tych doznań. Dawna polska obyczajowość, kształtując charaktery i postawy naszych przodków, wpływa również na naszą mentalność. Stanowi dziedzictwo kulturowe, w którym tkwią nasze korzenie.

Fot. A. Bakuła

Niedziela Palmowa
Wstępem do Wielkiego Tygodnia była Niedziela Palmowa, zwana też Kwietną lub Wierzbną. Poprzedzała radosny czas zmartwychwstania Chrystusa. W tym dniu wierni uczestniczyli we mszy, podczas której święcono przyniesione palmy.

W kościele katolickim wierzba jest symbolem zmartwychwstania i nieśmiertelności duszy. Z jej gałązek robiono palmy. Odpowiednio wcześniej wkładano do wody gałązki wierzby, malin lub czarnych porzeczek, aby wypuściły listki, a nawet zakwitły. Pręt z młodych sosenek lub leszczyny oplatano zielem leśnym (borówkami, warkocznikiem, wrzosem) i ozdabiano kolorowymi kwiatami i kokardkami z bibuły.

Palmy kurpiowskie miały najczęściej wysokość 3-4 m, ale zdarzały się też wyższe.

Palma wielkanocna miała chronić ludzi, zwierzęta, domy i pola przed czarami, ogniem i wszelkim złem. Istniał zwyczaj połykania bazi, aby uniknąć cierpienia związanego z bólem głowy i gardła. Bazie oberwane z poświęconej palmy mieszano z ziarnem siewnym, które podkładano pod pierwszą zaorana skibę. Krzyżyki z palmowych gałązek wetknięte w pola miały bronić zasiewów przed burzami i gradobiciem.

Palmy kurpiowskie
Poświęcone palmy zajmowały ważne miejsce w domu, dlatego najczęściej wkładano je za obraz.

Pomimo, że dzisiaj często kupujemy gotowe palmy u ulicznych sprzedawców, są jeszcze takie miejsca, gdzie możemy podziwiać piękne kurpiowskie palmy wielkanocne wykonane przez twórców ludowych np. w czasie procesji w Niedzielę Palmową w Łysych.

Wielki tydzień
Po Niedzieli Palmowej mieszkańcy wsi większość czasu poświęcali na przygotowania do świąt – bielenie izb, zabijanie świń, przygotowywanie kiełbas i innych smakołyków oraz prace porządkowe w domu i wokół niego. Po wielkim sprzątaniu domy ozdabiano nowymi wycinankami, pająkami i bukietami z bibuły. Ponadto przygotowania miały charakter duchowy bowiem poszczono i umartwiano się, a podczas wielkotygodniowych nabożeństw wierni rozpamiętywali wydarzenia z ostatnich dni życia Chrystusa. Tak dzieje się do dnia dzisiejszego. W Wielki Czwartek i Wielki Piątek gospodynie przygotowywały świąteczne potrawy. Snujące się po domach zapachy pieczonego chleba, ciast, mięs, wędzonych kiełbas, gotowanych szynek i bigosu były zapowiedzią zbliżającej się uczty.

W Wielki Piątek milkły dzwony w kościołach, za to chłopcy przy użyciu wielu grzechotek i drewnianych kołatek „odstraszali Judasza” robiąc w kościele wielki hałas. Tego dnia zaciągano straże przy urządzonym w kościele grobie Chrystusa, który pełniono aż do Rezurekcji w niedzielę. Jak pisze Bernard Kielak w „W roku obrzędowym Puszczy Zielonej” – „Straże te zwane <turkami> przebrane były w tekturowe lub drewniane kaski, zbroje, miecze, dzidy i halabardy o ciekawym często wyrazie plastycznym. Oprócz straży przy grobie czuwały dziewczęta ubrane w stroje regionalne”.

Adam Chętnik zaś wspomina o przeniesionym z innego terenu zwyczaju chodzenia dzieci wraz z nauczycielem „po wykupie z oracją”. Odwiedzając różne domostwa i śpiewając pieśni wielkopostne dzieci otrzymywały różne datki.

Znany jest zwyczaj wykonywania pisanek i kraszanek. Tradycyjnie do barwienia wykorzystywano barwniki naturalne np. wywary z łupin cebuli, kory dębowej, ziaren i pędów żyta, owsa, pszenicy, bazi, topoli czy też mchu. Następnie wyskrobywano na skorupce ostrym przedmiotem różne wzory. Niektóre gospodynie najpierw pokrywały jajko wzorkami z rozpuszczonego wosku, następnie zanurzały w barwniku, a po jego wyschnięciu ścierały nałożony wosk ukazując na kolorowym jajku różne motywy: paski, listki, kwiatki, wiatraczki czy figury geometryczne.

Pisanki robiono dla własnych dzieci, dla chrześniaków przychodzących z życzeniami świątecznymi, a starsze dziewczęta obdarowywały nimi swoich narzeczonych.

Wierzono, ze skorupki święconych pisanek miały charakter magiczny, stąd też niektórzy rozsypywali je w obejściu, zabezpieczając zagrodę przez szkodnikami (myszy, szczury) oraz na polu, co miało poprawić plony. Opady deszczu w Wielki Piątek wróżyły dobre zbiory.

W Wielką Sobotę przygotowywano „święconkę” złożoną z jaj, mięsa, chleba, sera, ciasta, soli i innych produktów. Całość była udekorowana haftowanymi serwetami i zielonymi gałązkami. Ksiądz objeżdżając parafię święcił zgromadzone w jednym domu naczynia ze „święconką”. Bardzo ważnym wydarzeniem tego dnia jest palenie przy kościele dużego ogniska oraz święcenie ognia i wody. Żarzące się kawałki drewna z ogniska wierni zabierali do domu, by rozniecić je w kuchni w Wielką Niedzielę, a wodą przyniesioną z kościoła święcono obejścia.

Wielkanoc
To najradośniejsze święto w kościelnym roku liturgicznym i obrzędowym kalendarzu wsi polskiej. W niedzielę wielkanocną dzwony swym brzmieniem oznajmiają zmartwychwstanie Chrystusa.

Dźwięk dzwonów w niedzielny poranek i radosne „Alleluja !!!” rozpoczynały czas świętowania. Msze rezurekcyjne odprawiano o świcie. Tradycyjnie podczas procesji towarzyszyła im kanonada ze strzelb, pistoletów, petard, armat i moździerzy. Znany był również zwyczaj ścigania się zaprzęgów, który zwycięzcy  miał przynieść dobre plony.

Podczas świątecznego śniadania dzielono się jajkiem, będącym symbolem odradzającego się nowego życia w przyrodzie, oraz składano sobie życzenia. Dzień ten spędzano głównie świętując w
gronie rodziny.

Fot. A. Bakuła

Dopiero w lany poniedziałek wielkanocny wszyscy wychodzili z domów juz we wczesnych godzinach porannych by oblewać się wodą. Stad nazwa „śmigus-dyngus”. W tym celu potrzebne były butelki, kwarty czy wiadra. Oblana przez chłopca dziewczyna obdarowywała go jajkami. Wierzono, ze panna, której nikt nie zmoczył pozostanie w stanie wolnym przez najbliższy rok. Miała też prawo czuć się obrażona. „Śmigus-dyngus” miał przynieść opady deszczu ma zasiane pola. Nie wypadało by ten dzień uszedł komuś na sucho.

Zielone Świątki – tatarak w kątki
To jedno z najważniejszych świąt kościelnych obchodzone w siódmą niedzielę i poniedziałek po Wielkanocy na pamiątkę Zesłania Duch Świętego na apostołów. Procesja ze świętymi obrazami i chorągwiami obchodziła obsiane pola śpiewając nabożne pieśni. Dawniej było to święto typowo pasterskie o czym świadczy strojenie rogów zwierząt zielenią. Oczekiwano nadejścia lata. Palono ognie, zdobiono domy zielonymi gałązkami brzozowymi i lipowymi, a przeciwko czarom stosowano święcone zioła i jaja. (Śmingus - Polskie zwyczaje Kuśmierek)

Najbardziej majone były okna w izbach i „święte obrazy”, na podłogach układano liście tataraku. Strojono płoty i bramy wjazdowe, a niektórzy gospodarze wkopywali kilka brzózek przed domem. Dowodem na to, że „wiosna idzie” było na Kurpiach wtykanie zielonych gałązek na polach uprawnych i zagonach warzywnych.
W maju na kurpiowskiej wsi odbywały się nabożeństwa i modlitwy przy jednym z krzyży, który wcześniej dekorowano. Mieszkańcy wsi zbierali się o zmierzchu przy takim ołtarzyku i odmawiali litanię do Matki Boskiej oraz śpiewali piękne pieśni maryjne. Mistrzem ceremonii była zwykle starsza kobieta, czuwająca nad kolejnością odmawianych modlitw.

Na podstawie przyrody w maju prognozowano również pogodę i plony. Pamiętano, że „Choć dziś Anastazy (2.05), pal w piecu dwa razy”. Deszcze w dniu św. Floriana były zapowiedzią dobrych urodzajów: „Deszcz w św. Floriana – skrzynia groszem napchana”. W połowie miesiąca przypadały imieniny zimnych ogrodników: Pankracego, Serwacego i Bonifacego, w tym czasie zdarzały się przymrozki. Te dni zamykała „zimna Zośka”, o której mawiano też „Święta Zofija kłosy rozwija” oraz Izydor „Na św. Izydora dla bociana pora”.
Deszcze majowe wróżyły obfity rok. Jak mówiły przysłowia: „Suchy kwiecień, mokry maj – będzie żytko jak ten gaj”, „Jak burze w maju częste, to snopki w żniwach gęste”.